Przejdź do głównej zawartości

Defensio.

Biorąc pod uwagę powtarzające się w nadchodzących masowo listach prośby czytelników dziś będzie krótko słowem pisanym, dłużej za to obrazem. Naszła mnie bowiem wczoraj taka nagła refleksja dotycząca światowego spisku heteryków spod znaku dwóch skrzyżowanych patyków.
Przez kilka ostatnich lat trwa nagonka na chlapiących ozorem funkcjonariuszy kościoła katolickiego w Polsce. Zwłaszcza jeśli chodzi o rzekomo kontrowersyjne wypowiedzi klech dotyczące tradycyjnego, patriarchalnego modelu rodziny oraz miejsca kobiety w tym związku. Raz po raz oburzeniem pałają feministki, kobiety wyzwolone, lewacy, lewaczki oraz cała reszta która dała się omamić temu bajdurzeniu o równouprawnieniu płci. I czemuż to tak? Bo od czasu do czasu jakiś pozbawiony seksu facet biegający na co dzień w sukience i w purpurowym przyciasnym bereciku z takimże pomponikiem da upust swoim frustracjom wynikającym z niespełnionych fantazji? Bez sensu powiadam wam. Zamiast się na takiego oburzać, czy nagłaśniać jego słowa, trzeba mu współczuć i życzyć z głębi serca tego co Owsiak życzył pewnej posłance (nie bez racji zresztą). A prawdziwe zagrożenie wierzcie mi czyha zgoła gdzie indziej.
Dawno, dawno temu, pewnego wieczoru, a było to właśnie wczoraj zaległem co rzadko bywa przed telewizorem z połowicą mą jako przystało i postanowiliśmy obejrzeć film nadawany w czasie rzeczywistym, zamiast jak to mamy w zwyczaju nagrać go i obejrzeć kiedy indziej. Oglądanie w opisywanym trybie posiada jedną podstawową wadę - nie da się przewinąć reklam. Oglądaliśmy więc film, przerywaną przymusową papką dla mas i w pewnym momencie mnie olśniło! O kurwa! - pomyślałem (bo zazwyczaj myślę zwięźle). To jest dopiero indoktrynacja! Co test proszków do prania to zbawiciel płci męskiej oświeca niewiastę piorącą na okrągło stroje synów po meczu. Co płyn do mycia naczyń to stuk puk do drzwi i otwiera kura domowa. Co święta jakiekolwiek to w kuchni mama z córką, bo mąż z synem rżnie choinkę w lesie. Nawet jeśli zbolały facet przyjmuje zbawczy lek na wątrobę to przy stole usługuje mu żona, a jeśli to inny męski lek to pod stołem usługuje narzeczona. Bywa czasami ta, że w reklamie nie pojawia się żaden macho i wtedy można właściwie w ciemno założyć, że reklama dotyczy nietrzymania moczu, rozstępów lub higieny intymnej bo przecież prawdziwy facet jajek nie myje i w gacie nie leje. Stereotyp stereotypem stereotyp pogania. A kiedy reklama jest skierowana stricte do facetów, to zazwyczaj w tle przewijają się szybkie kobiety, piękne auta, forsa i aura sukcesu zawodowego. Choć trzeba uczciwie przyznać, że ostatnio zdarzają się też podejrzane moralnie spoty skierowane do znudzonych swoim codziennym związkiem mężczyzn. Jak nie dojenie żyrafy (kamera litościwie nie pokazuje co jest dojone) to jakiś typek z przerostem mięśni ujeżdża od tyłu konia lub szlaja się nieco ubezwłasnowolniony po dżungli pod pachą goryla płci nieznanej.
I tak od rana do wieczora, od piątku do świątku. Oglądają dorośli i dzieci. Utrwalając sobie wzorzec "prawdziwej" rodziny podprogowo właściwie. Faceci w czerni i ich czerstwe gadki przy tym wszystkim to pikuś. Nomen omen Pan Pikuś.

A teraz w nagrodę w ramach obiecanych obrazków sesja. Stereotypowa. Bo z piękną i nieubraną kobietą. Ale to nie dlatego, że nie wierzę w równouprawnienie, a dlatego, że jeśli cokolwiek na świecie warto miłować to naturalne piękno. Sesja wykonana na filmie ORWO NP22 któremu data przydatności do spożycia minęła w 1992 roku. Czyli rok wcześniej (wybacz Martyna, że zdradzam tą tajemnicę) niż na świat przyszła utrwalona na nim niewiasta.










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zombie.

Kiedyś (w tym wypadku słowo kiedyś oznacza jakieś dwadzieścia pięć lat wstecz) obejrzałem kilka filmów o zombie i dałem sobie spokój z kolejnymi. Czemu? Bo były do znudzenia powtarzalne. Nagła zaraza, epidemia, hordy żywych trupów, garstka niezarażonych i nieustająca zabawa w kotka i myszkę z tymi co mają mózg i tymi co chcą go zjeść. Strzelby, siekiery, piły łańcuchowe... zieeeew. Czyli nuda. Flaki (najczęściej dużo flaków) z olejem. Dlatego szerokim łukiem omijałem ten gatunek i poza dwoma wyjątkami nadal omijam. Pierwszym wyjątkiem był Zombieland. Rzec by można lekka i przyjemna komedyjka o zombie, dodatkowo z dwójką aktorów, których lubię, czyli Bill Murray grający samego siebie i Woody Harrelson. Drugim filmem, który mi się spodobał (ale to raczej ze względu na robiące wrażenie kadry i ujęcia) był/jest: Jestem legendą. Z Willem Smithem. Reszta jakoś mi nie podchodzi i już. I chyba dobrze, bo jak pokazało życie, nasze ludzkie wyobrażenia o zombie szerokim łukiem rozmijają się z rze

Ach ta dzisiejsza młodzież.

 Nie mam pojęcia jak to wygląda w innych krajach, w innych społecznościach. Ale u nas w rodzimym grajdołku "achowanie" mamy niejako we krwi. Kiedy byłem młody, z ust starszych nie raz słyszałem: "ach ta dzisiejsza młodzież", kiedy jestem starszy, z ust wielu rówieśników słyszę to samo. Plus jeszcze modne są: "za moich czasów" oraz "kiedyś to było inaczej". I szczerze mówiąc nie mam pojęcia, skąd to się bierze. No dobrze, za moich czasów i kiedyś to było inaczej, da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, bo faktycznie świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia, a nowinki technologiczne skróciły obieg informacji z tygodni do sekund, przesyłany zaś obraz pozwala mieszkańcowi Australii uczestniczyć on-line w koronacji Karola, króla Brytów. Można rzec, że świat się skurczył do niewielkiej szklanej kuli, w której kiedyś po potrząśnięciu, wokół figurki tańczącej pary wirował "śnieg", a dziś wirują pierdyliardy informacji i obrazów. Więc

Ucho od śledzia.

W zamierzchłych czasach, dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i po niebie jeszcze latały pterozaury używaliśmy zwrotu "ucho od śledzia", oznaczającego nic. Figę z makiem. Null. Zero. Zakładaliśmy się o ucho od śledzia, obiecywaliśmy w grach wygranemu ucho od śledzia, nagradzani byliśmy przez rodziców za posprzątanie swojego pokoju uchem od śledzia. Powszechnie bowiem uważano, że dzieci i ryby głosu nie mają, ale dodatkowo ryby, czyli chociażby śledzie, uszu też nie posiadają. Jakże się myliliśmy wtedy, my, nasi rodzice i nawet te pterozaury. Okazuje się, że śledzie mają doskonały i bardzo czuły słuch. Naukowcy odkryli również, że śledzie słuchu owego używają w nieco niecodzienny dla nas sposób, albowiem do nasłuchiwania pierdów współtowarzyszy z ławicy. Widzieliście kiedyś film przyrodniczy z ławicą śledzi? Tysiące ryb w jednej zbitej masie, wykonujących manewry unikowe przed drapieżnikami, jakby sterował nimi jeden mózg. W lewo, prawo, do góry, po skosie w dół. Ostra jazda b